Lubię takie dni jak dziś... Ze spokojem mogłam się wyspać, wykąpać się, zjeść porządne śniadanie, co niestety jest rzadkością ostatnimi czasy, oraz dobrać ubrania na wieczorną sesję. Jak już się ogarnęłam to spakowałam w torbę dwa zeszyty, portfel i pobiegłam na autobus. Wrrr, nie lubie ich. Ale już niedługo prawko - to jedyna pocieszająca myśl w obecnym stanie rzeczy. Zajęcia zaczynałam dopiero o 13 więc trafiłam jeszcze na przerwę, na której już czekał na mnie Jeydon.
-cześć piękna
-no hej
-mam złą wiadomość - ugh, jak ja nie lubie jak ktoś tak mówi, okazuję się później, że chomik umarł albo, że randka odwołana, cholernie nie lubię,
-hm?
-muszę wyjechać na dwa dni do Polski do rodziny, wiesz Święto Zmarłych...
-a tak, no jasne, w porządku, rozumiem - odpowiadałam jak najszybciej, żeby ciśnienie, które przed chwilą się we mnie zgromadziło, uciekło razem z tymi słowami
-nie gniewasz się?
-no co ty skarbie - uśmiechnęłam się lekko
-dzięki, wiesz, że Cię kocham - po tych słowach delikatnie musnął moje wargi swoim ciepłym pocałunkiem
-ja Ciebie też kocham, więc kiedy wracasz?
-w piątek wieczorem najprawdopodobniej... Spotkamy się w weekend?
-sobota?
-niedziela?
-przyjedziesz?
-a chcesz?
-no jasne
-no to masz odpowiedź - i znów mnie pocałował, jest przesłodki jak tak się ze mną droczy...
-w takim razie miłej podróży skarbie i ucałuj ode mnie rodziców
-w końcu muszę Cię z nimi zapoznać
-jeszcze jest na to czas - uśmiechnęłam się, po czym mocno go przytuliłam, pożegnałam się i pobiegłam na lekcję ze średnio lubianą przeze mnie panią profesor.
Reszta lekcji minęła dość szybko, cały czas nawijałyśmy z dziewczynami o organizowanej przeze mnie wkrótce imprezie, z tego co wyszło to ma być to domówka roku! Oby!
Po szkole przyjechał po mnie Xavier, który zabrał mnie na tą całą sesję. Fajnie mieć takich przyjaciół modeli co się im powie, że kończą mi się zdjęcia do wklejania na Facebook'a to załatwiają najlepszego fotografa i organizują sesję. To było fantastyczne przeżycie. Po wykonaniu wszystkich zdjęć rzuciłam na nie okiem bo dla siebie dostanę je dopiero za kilka dni. I stwierdziłam, że czas ostrzej wziąć się za siebie a wtedy już coraz bliżej do sesji bikini na plaży! O tak! I może jeszcze nad polskim morzem. Jey mówił, że polskie morze ma swój klimat...
Po sesji zabrałam Xaviera na dużą pizzę w podziękowaniu za tak udany wieczór, po czym odwiózł mnie do domu. Tradycyjnie nikogo nie zastałam, no tak, jest halloween, wszyscy wybyli na imprezy... A ja? Raczej nie z tych. Zdecydowanie bardziej wolę domówki i póki co skupiam się na tym, żeby najbliższa była jak najlepsza. Zostawiłam torbę w holu, zaparzyłam miętową herbatę, zrobiłam popcorn i z tym rozsiadłam się w salonie zawinięta w ulubiony mięciutki koc, oglądałam filmy w TV. Około 3 w nocy zrobiłam się bardzo senna więc poszłam na górę do swojej sypialni, przebrałam się w luźną koszulkę i legginsy czyli moje ulubione rzeczy do spania, położyłam się ale wzięłam jeszcze na chwilę telefon, żeby ustawić budzik a tam jak się okazało od kilku godzin migała wiadomość "Lecę, kocham cię, odezwę się w piątek wieczorem, papa ;*" i z uśmiechem na ustach zasnęłam.