wtorek, 25 grudnia 2012

009 - tęskniłam mamo!

-Aaaa! Zdałam! - krzyczałam, wybiegając ze szkoły i rzucając się Jey'owi na szyję
-zaliczyłaś już wszystko?
-tak!
-no to się cieszę - mocno mnie przytulił i pocałował
-o jaa... kamień z serca

Ostatni i zarazem najgorszy dzień tego roku mieliśmy już za sobą. Wybraliśmy się całą ekipą do miasta na pizze i piwo. Prawie wszyscy zaliczyliśmy została tylko jeszcze Shanell, która musi poprawić chemie i Jey, który musi zaliczyć semestr biologii.

-pomogę Ci
-jak?
-jeszcze nie wiem... ale pomogę
-głuptasie... muszę się tego po prostu nauczyć
-tak się uczyłeś cały semestr a i tak masz buta, więc ja muszę się za to wziąć
-no dobra tylko jak?
-ogarnę co musisz umieć i będę Cię nie wiem... jakoś skojarzeniami może uczyć? Może tak będzie Ci lepiej pamiętać?
-o to dobre!
-kurwa... będę pisać markerami po sobie ale zdasz to kurwa! - powiedziałam już przez łzy ze śmiechu i z wielkim entuzjazmem
-trzymam cię za słowo wariatko - zaśmiał się i objął tak jak lubię najbardziej

Tak... Entuzjazm jest... Tylko jak ja ogarnę materiał z całego semestru o klasę wyżej? Dam radę! Kto jak nie ja - pomyślałam, po czym zaczęłam się śmiać sama do siebie. Z baru wyszliśmy koło 19, każdy pojechał w swoją stronę, ja z Mią odprowadziłyśmy Jey'a na pociąg i same wróciłyśmy na naszą dzielnicę, bo tak się składa, że mieszkamy kilka ulic od siebie. Wpadłam do domu krzycząc, że zdałam i mogę zaczynać święta ale jakoś wszystko było wyjątkowo ciche i ciemne. Halo?! - zaczęłam szukać rodziców po domu, siostry... nic... nagle przypomniał mi się film "Kevin sam w domu" i przyznaję lekko spanikowałam, że zapomnieli o mnie... Uwielbiam święta, zwłaszcza te w gronie rodzinnym. Po dalszych poszukiwaniach nie znalazłam nawet żadnej kartki, ich telefony milczały, a sypialnie były puste. Żeby zapomnieć o złych myślach włączyłam na wieży dość głośno muzykę i poszłam do kuchni zaparzyć sobie herbatę.

-a co tu tak głośno?! - usłyszałam głos mamy dobiegający z korytarza
-mamo! jesteście! - rzuciłam jej się na szyję ze łzami w oczach
-tak jesteśmy, na zakupach byliśmy, tata nie zostawił kartki w kuchni?
-nic nie widziałam, jezu myślałam, że o mnie zapomnieliście!
-oj głuptasie, musieliśmy zrobić zakupy, święta idą w końcu
-no wiem, już myślałam, że spędzę je sama - zrobiłam smutną minę
-póki mieszkasz w tym domu, nigdy nie zostaniesz na święta sama, później to już będzie twój wybór kochanie
-tęskniłam mamo! - przytuliłam się do niej jeszcze raz jak mała dziewczynka, która ma zbyt bujna wyobraźnię
-już dobrze słoneczko, pomóż tacie i Loli przenieść zakupy
-tak jest! - poczułam nagłą potrzebę bycia uczynną, co rzadko mi się zdarza.

Rozpakowanie wszystkich zakupów zajęło nam z pół godziny, potem rodzice zajęli się prezentami więc z siostrą zostałyśmy wygonione do góry. Wzięłyśmy kubki z ciepłą herbatą, świąteczne babeczki, położyłyśmy się na moim łóżku i Lola zaczęła szukać filmu, którego jeszcze nie oglądałyśmy. Ja w tym czasie wzięłam do ręki telefon i na wyświetlaczu zobaczyłam wiadomość od Jeydona o treści "jesteś najukochańszą dziewczyną jaką mogłem spotkać, dziękuję :*"

-za co on tak dziękuje? - zapytała mnie Lola, która kątem oka przeczytała sms-a
-hmm.. - zaczęłam się zastanawiać przy okazji spoglądając na kalendarz wiszący koło mojego łóżka - o shit!
-co jest?
-2 miesiące
-co 2 miesiące?
-2 miesiące już z nim jestem! Zapomniałam!
-haha no ty to jesteś dobra siostra nie ma co - zaśmiała się i puściła do mnie oczko - ale nie przejmuj się, on pewnie też dopiero teraz sobie o tym przypomniał
-na pewno nie
-a nawet jeśli... zawsze obchodziłaś tylko rocznicę
-w sumie racja
-no i co ty byś zrobiła beze mnie - i znów się zaśmiała
-no jasne - parsknęłam śmiechem i wzięłam telefon do ręki, żeby odpisać

"również dziękuję :* Kocham Cię!" po chwili dostałam odpowiedź "Też Cię Kocham!"

-dobra, dobra fajnie, że się kochacie ale co oglądamy siostra?
-włącz coś świątecznego
-ok

Oglądałyśmy ten film, który wprowadził nas w jeszcze bardziej świąteczny nastrój. Miałyśmy film, babeczki, ciepłą herbatę w kubkach z reniferami, dookoła pokoju wiszą różowe lampki choinkowe a za oknem zaczął sypać śnieg. Możemy zaczynać święta - pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu po czym przytuliłam się do siostry tak jak lubiłyśmy obie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz