czwartek, 1 listopada 2012
002 - nie gniewasz się?
Rano obudziła mnie moja młodsza siostra Lola serwując mi do łóżka naleśniki z miodem i sok z pomarańczy, co od razu dało mi znać, że coś się stało. Kazałam jej usiąść na przeciwko mnie i opowiedzieć wszystko ze szczegółami co działo się poprzedniej nocy ale ona tylko oznajmiła:
-mam dwie wiadomości... dobrą i złą, która pierwsza?
-dobra?
-poznałam wczoraj meeeega przystojniaka na imprezie, ma na imię David i jest dwa lata starszy, twój rocznik - i puściła do mnie oczko
-no dobra to już wiemy skąd ten dobry humor a skąd naleśniki?
-no bo... pamiętasz jak mówiłaś, że mogę brać z twojej szafy co chcę?
-pamiętam
-pożyczyłam wczoraj jedną sukienkę i ...
-i?! - zapytałam poirytowana
-i zahaczyłam się o coś i się rozdarła - powiedziała głosem niewiniątka
-która?! - krzyknęłam, ale nie dałam jej odpowiedzieć i poszłam do swojej szafy.
Od razu rzucił mi się w oczy pusty wieszak, na którym jeszcze dwa dni temu wisiała jedna z moich ulubionych sukienek, jednak przywołująca złe wspomnienia związane z pewnym balem... Od dawna chciałam się jej pozbyć ale coś mi kazało ją zostawić. No cóż od czego ma się siostrę.
-dobra mała, w porządku - usiadłam obok niej i objęłam ramieniem
-nie gniewasz się?
-nie, pod warunkiem, że jutro pojedziesz ze mną na zakupy
-dzięki, jesteś najlepsza - po tych słowach ucałowała mnie w policzek i wybiegła szczęśliwa z mojego pokoju
-Lola! - krzyknęłam zanim jeszcze zdążyła zamknąć drzwi
-tak?
-może zaprosisz Davida w niedzielę na obiad? Muszę zobaczyć czy jest dla Ciebie odpowiedni - mrugnęłam okiem w jej kierunku - Jeydon też będzie...
-naj, naj, najlepsza! - krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju
Dokończyłam jeść siostrzane śniadanie, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się stosownie do święta, mocno podkreśliłam oczy linerem, ułożyłam grzywkę i zeszłam do rodziców i Loli czekających na mnie i na wyjazd do babci na obiad, który później dłużył się w nieskończoność...
Późnym popołudniem zostawiłyśmy staruszków w spokoju a same ruszyłyśmy do naszej kuzynki Mii...
Jak zwykle wpadłyśmy do domu bez pukania, dzwonienia i innych niepotrzebnie zabierających czas domownikom czynności, ucałowałyśmy ciocię,kuzyna Ryana i znalazłyśmy się na puchowym dywanie w naszym miejscu docelowym. Jak zwykle w tle leciały delikatne rockowe brzmienia, które między innymi gatunkami bardzo lubię. Mia przyniosła 3 kieliszki i butelkę czerwonego wina. Jako, że w tym temacie jesteśmy wprawione, otwarcie przyszło nam z łatwością i mogłyśmy rozkoszować się tym niepowtarzalnym smakiem i zapachem, który tylko Nas pobudzał do rozmów o chłopakach. Co się dziwić? Mia jest z Justinem, ja dzięki nim jestem z Jeydonem i wszystko wskazuję na to, że niedługo i nasza kochana Lola będzie miała swojego wybranka. Zostaje nam tylko Lauren, młodsza siostra Mii, która obecnie podróżuje sobie gdzieś. Przegadałyśmy w sumie prawie całą noc, opróżniłyśmy 2 butelki wina, po czym stwierdziłyśmy z Lolą, że wypadałoby wrócić do domu, jednak nasz stan na to nie do końca pozwalał. Na szczęście jest ktoś taki jak Ryan, który odwiózł nas pod dom i odprowadził do pokoi... Potem pamiętam tylko jak wychodził ode mnie i zasnęłam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
JA TU SIĘ ROZKRĘCAM A TU KONIEC!
OdpowiedzUsuńwinkoooo <3 napiłabym się, ej xD