piątek, 16 listopada 2012

006 - Oczom nie wierzyłam!

Obudziłam się, spojrzałam na zegarek i jak przez mgłę dostrzegłam dwie jedynki z przodu. Podniosłam się na ręce a jak już tyle dałam radę to stwierdziłam, że wstanę, starałam się wyjść z łóżka jak najciszej mogłam, żeby nie obudzić Jeya ale on mimo twardego snu i tak mnie usłyszał

-gdzie idziesz? - powiedział przez zamknięte oczy
-do łazienki, śpij dalej
-wracaj szybko - cmoknął ustami w moja stronę, po czym szeroko się uśmiechnął

Chwiejnym krokiem doszłam do łazienki, zamknęłam drzwi i podeszłam do lustra. Włosy nieco w nieładzie, jedna kreska z małym ubytkiem, brak różu na policzkach i mimo kilku godzin balowania i następnych kilku spania wszystko inne trzymało się na miejscu. Bóg mnie jednak kocha - pomyślałam. Nagle poczułam suchość w ustach. Ehe, zaczyna się. Wyszłam z łazienki, otworzyłam drzwi od pokoju i podążyłam na schody. Widoku salonu nieco się przeraziłam ale, nie to teraz zawracało moją głowę. Zmierzyłam do lodówki, wyjęłam sok kaktusowy i wypiłam jakieś pół kartonika. Wzięłam pod rękę jeszcze dwa opakowania i poszłam do góry.

-jestem, chcesz soku?
-o tak, poproszę
-wyspany?
-a jak sądzisz?
-sądzę, że... nie?
-bingo!
-to może idź jeszcze spać a ja pójdę sprzątać
-chyba głupia jesteś, chodź tu do mnie

Przyciągnął mnie do siebie tak, że bez wyjścia musiałam się położyć obok niego. Nigdzie nie idziesz - powiedział, po czym zaczął mnie delikatnie całować a jednym ruchem ręki odgarniał włosy z mojej twarzy. Nie miałam nic przeciwko, cudownie całował. Od ust, przez szyję, po dekolt i z powrotem. I już czułam się fantastycznie, już zapomniałam o całym bożym świecie, już miało być wspaniale, ta chwila miała się nie kończyć ale wtem pukanie do drzwi. Kurwa - powiedzieliśmy równo.

-kogo? - krzyknęłam
-to ja, mogę? - siostra zawsze wie, kiedy ma przyjść
-no chodź - mówiłam powoli, przy czym próbowałam ogarnąć kołdrę w jedną płaszczyznę, tak, żeby nas przykryć
-heej - powiedziała lekko speszona widząc nas w łóżku - sorki, że przeszkadzam ale Shanell i Abigail przyjechały i czekają w salonie
-po jakiego diabła?
-nie wiem
-dobra idź, zaraz przyjdę - po tych słowach padłam na łóżko obok Jeya - nie chce mi się
-wiem, po co one właściwie przyjechały?
-no właśnie nie wiem

Wstałam ubrałam bieliznę i luźniejszą koszulkę, związałam włosy w koka i zeszłam na dół.

-obiecałyśmy, że pomożemy ze sprzątaniem więc jesteśmy ! - wytłumaczyły widząc moją zakłopotaną minę
-a.. ale już?
-przeszkodziłyśmy Wam co? - i od razu nadstawiły uszy jakbym miała im bajkę na dobranoc opowiadać
-no tak ciut
-no wybacz laska ale mamy jeszcze kilka spraw więc teraz tu ogarniemy, spadamy i będziecie mieli czas dla siebie
-fantastycznie - już bardziej docierała do mnie ich obecność - dziękuję, że jesteście - uśmiechnęłam się szczerze i poszłam do kuchni po worki.

Wszystkie cztery wzięłyśmy się za zbieranie śmieci, wyrzucanie butelek i zbitych szklanek, odkładanie reszty ocalałego szkła do zmywarki i ogólne ogarnianie domu. Już wtedy nie czułam się najlepiej, kręciło mi się w głowie, cały czas musiałam pić i też nie wyglądałam najlepiej ale wiedziałam, że trzeba doprowadzić ten dom do stanu używalności jak to zawsze powtarzała mama. Jak dotarłyśmy już do końca po 2 godzinach Abigail i Shanell wzięły resztę rzeczy jakie zostawiły poprzedniej nocy i pojechały dalej a ja z Lolą wzięłyśmy się za wynoszenie pełnych worków ze śmieciami przed dom aby śmieciarka, która powinna jechać za godzinę je zabrała. W sumie uzbierał się niezły stos ale to było moim najmniejszym zmartwieniem bo gdy wychodziłam z domu z ostatnim już workiem, poczułam dziwny zapach co automatycznie wywołało u mnie odruch wymiotny. W życiu tak szybko nie biegłam do łazienki jak w tej chwili. Po 10 minutach mój żołądek był już zupełnie pusty. Podniosłam się z podłogi resztkami sił, podeszłam do umywalki, umyłam zęby, zmyłam makijaż, przemyłam twarz wodą, poprawiłam koka i wyszłam do kuchni, gdzie już czekała na mnie Lola z bułkami posmarowanymi masłem.

-zjedz, to ci dobrze zrobi, zaraz będzie herbata
-kochana jesteś - powiedziałam i posłałam jej jeden ze siostrzano-wdzięcznych uśmiechów

Po chwili do kuchni zszedł Jeydon, który w czasie kiedy my ogarniałyśmy zdążył się wykąpać i ubrać ze spokojem. Lola i dla niego przygotowała śniadanie, które zaraz mu podała.

-i jak się czuje moja kruszynka? - zapytał choć i tak wszystko wyczytał z mojej bladej twarzy
-nie najlepiej
-zaraz weźmiesz prysznic i pójdziesz dalej się położyć pewnie co?
-marzę o tym
-to jedz i idź do łazienki a ja w tym czasie ogarnę twój pokój - czy ja dobrze usłyszałam? mój chłopak chciał się brać za sprzątanie? gdyby nie to, że nie miałam siły na nic to był debatowała ale odpuściłam i byłam ciekawa efektu.

Po tym jak wcisnęłam praktycznie w siebie śniadanie, podążyłam do swojej łazienki ale na schodach zatrzymała mnie jeszcze siostra

-Kate?
-tak?
-bo wiesz... rodziców nie będzie jeszcze kilka dni a słyszałam, że Jeydon ma u nas jeszcze trochę zostać więc tak sobie pomyślałam...
-no wysłów się
-mogłabym spać dziś u Davida?
-a może David spać u Ciebie?
-a może?! - powiedziała podekscytowana
-on tutaj - pewnie, ty tam - nie
-jejku dziękuję!
-no już, już ale ty dzisiaj gotujesz obiad
-no jasne! - uradowała się jeszcze bardziej i poleciała jak rakieta do swojego pokoju

Ja trochę wolniejszym krokiem doszłam w końcu do łazienki, wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, ubrałam ulubiony puchowy szlafrok, ciepłe skarpety, turban na głowę i wyszłam do swojego pokoju, którego w pierwszym momencie nie poznałam. Nie było mnie zaledwie może pół godziny a tu dywan odkurzony, panele umyte, na biurku nie stało nic poza laptopem, kosmetyki na toaletce ułożone, łóżko pościelone a wszystkie ubrania zamiast na sofie i krześle znalazły się w szafie. Oczom nie wierzyłam! Podeszłam do Jeydona, który stał przed łóżkiem i nic nie mówiąc, stanęłam na palcach, lekko przyciągnęłam jego twarz do swojej i namiętnie podziękowałam. Zaraz po tym zdjęłam szlafrok i wskoczyłam do łóżka, Jey położył się obok mnie, włączył jakiś film w telewizji ale obejrzałam tylko moment bo zaraz zasnęłam.

Obudziłam się po kilku godzinach, przeciągnęłam się, otworzyłam oczy a przed sobą ujrzałam uśmiechającego się Jey'a

-co cię tak cieszy kochanie? - odwzajemniłam uśmiech przy tym
-ty słońce
-ojeeej
-jak ja cię kocham to ty sobie nie wyobrażasz... - po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, faktycznie nie wyobrażałam sobie tego, czułam to samo, wiedziałam to, jednak nadal nie docierało do mnie jakie szczęście trzymam w rękach, nadal nie czułam, że to dzieje się naprawdę, że ja taka sobie Kate może być z takim nie byle jakim Jeydonem. Przez niego uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. A pamiętam to jakby było wczoraj, pierwszą rozmowę, każde słowo, każdy uśmiech, dotyk, spojrzenie... Na samą myśl uśmiechnęłam się szeroko.
-też cię kocham, wiesz?
-wiem - i tulił jeszcze mocniej - a tak zmieniając temat, twoja siostra miała chyba robić obiad no nie?
-głodny?
-strasznie
-ja też, chodź

Ubrałam legginsy i luźną koszulkę, żeby już nie paradować przed chłopakiem siostry w samym szlafroku. Zeszliśmy na dół gdzie Lola kończyła przygotowywać cudnie pachnące spagetti a David miał pojawić się lada chwila. Nakryliśmy do stołu i zaraz usłyszałam dzwonek do drzwi. Zza siostry ujrzałam nawet przystojnego bruneta z różą w ręku. No tak, gust to ona ma - zaśmiałam się sama do siebie.

-cześć jestem Kate, starsza siostra Loli, nie mieliśmy się okazji wcześniej poznać - uśmiechnęłam się szczerze, po czym wskazałam na Jeydona - to mój chłopak Jey a Lola przygotowała rewelacyjne spagetti więc zapraszamy do stołu - musiałam nieco poprowadzić rozmowę widząc jak siostra się nieco denerwuje.

Przy obiedzie atmosfera już trochę zelżała, Lola się bardziej otworzyła a tematem nierozłącznym było gotowanie i powiedzenie "przez żołądek do serca", po obiedzie zostawiliśmy ich w kuchni a sami poszliśmy do mojego pokoju gdzie Jey wziął się za pracę domową na poniedziałek a ja wrzuciłam fotki z imprezy na facebook'a. Po kilku przeprowadzonych rozmowach na czacie ze znajomymi, którzy byli obecni poprzedniej nocy, zamknęłam laptopa, włączyliśmy film, położyliśmy się do łóżka i po dwóch godzinach oglądania, rozmowy, pocałunków, pieszczot i przytulania zasnęliśmy z niemiłą myślą, że rano trzeba wcześnie wstać.

1 komentarz:

  1. fajnie, fajnie :3
    Zaczynasz się rozkręcać co do długości!
    Ładnie ! ;D

    OdpowiedzUsuń